Zmieniamy nie tylko powierzchnię Ziemi. Wpływ człowieka widoczny jest głęboko pod powierzchnią

| Nauki przyrodnicze
Zbynek Burival, Unsplash

Wpływ człowieka na powierzchnię Ziemi jest oczywisty, widoczny od tysiącleci i dobrze zbadany. Co jednak z głębokimi partiami podpowierzchniowymi? Naukowcy z University of Arizona zbadali, jak człowiek wpływa na obszary planety położone na głębokości poniżej 500 metrów. O wynikach tych badań poinformowali na łamach pisma Earth's Future, wydawanego przez Amerykańską Unię Geologiczną.

Grant F., Jennifer C. McIntosh et al., Earth's Future (2024), Vol. 12, Issue 4, CC BY 4.0, creativecommons.org/licenses/by/4.0/ Grant F., Jennifer C. McIntosh et al., Earth's Future (2024), Vol. 12, Issue 4, CC BY 4.0, creativecommons.org/licenses/by/4.0/

Porównywaliśmy tempo krążenia cieczy związanych z wydobyciem ropy naftowej i gazu z naturalnym krążeniem wody i wykazaliśmy, że ludzie mają olbrzymi wpływ na obieg płynów pod powierzchnią, mówi główna autorka badań, profesor Jennifer McIntosh z Wydziału Hydrologii i Nauk Atmosferycznych.

Głębokie obszary pod powierzchnią nie istnieją w świadomości zdecydowanej większości ludzi. Tymczasem prognozuje się, że w przyszłości nasza aktywność z nimi związana będzie rosła. Być może będziemy pod powierzchnią przechowywali dwutlenek węgla wychwycony z atmosfery, będziemy w większym stopniu korzystali z energii geotermalnej, oczekiwany jest znaczy wzrost produkcji litu. Dlatego uczeni z Arizony uznali, że warto tę kwestię zbadać, a do współpracy zaprosili naukowców z Uniwersytetów Harvarda i Northwestern, kanadyjskiego University of Saskatchewan, Koreańskiego Instytutu Nauk o Ziemi i Zasobów Mineralnych oraz Uniwersytetu Linneusza w Szwecji.

W procesie wydobycia ropy i gazu zawsze pojawia się solanka pochodząca z głębi Ziemi. To bardzo stara woda, sprzed milionów lat, w której wysoka zawartość soli pochodzi albo z parowania dawnych oceanów, albo z interakcji ze skałami. W celu zwiększenia efektywności wydobycia solankę tę miesza się z wodą ze źródeł bliskich powierzchni i wtłacza pod ziemię, by wydobyć więcej ropy i utrzymać ciśnienie w zbiorniku. Mamy tutaj do czynienia z cyklem wytwarzania płynu i wstrzykiwania go głęboko pod ziemię. Podobne techniki stosuje się podczas wydobywania litu czy pozyskiwania energii geotermalnej.

Wykazaliśmy, że ilość i tempo wstrzykiwania i wypływania płynu podczas wydobycia ropy naftowej i gazu są większe niż procesy naturalne, mówi McIntosh. Naukowcy, korzystając z dostępnych danych o wydobyciu ropy i gazu oraz z badań nad przemieszczaniem płynów stwierdzili, że obecny obieg płynu ma większy zasięg i odbywa się szybciej niż proces naturalny. Przewidują, że zwiększenie produkcji litu na potrzeby samochodów elektrycznych czy przechowywanie CO2 jeszcze przyspieszą ten proces. A jego ślady będą widoczne w zapisie geologicznym.

Profesor McIntosh dodaje, że działalność człowieka zmienia nie tylko obieg płynów pod powierzchnią, ale może wpływać też na żyjące pod ziemią mikroorganizmy. Środowisko, w którym żyją może zostać zmienione przez zmiany w składzie chemicznym wody, nowe mikroorganizmy mogą trafić z powierzchni w głąb planety i na odwrót. Na przykład proces szczelinowania hydraulicznego, w ramach którego wykorzystuje się wysokie ciśnienie wody do kruszenia skał pod ziemią może spowodować, że skały, w których dotychczas nie wykrywaliśmy mikroorganizmów zostaną przez nie skolonizowane.

Zdaniem McIntosh tego typu badania powinny być kontynuowane. Obecnie więcej wiemy o powierzchni Marsa niż o wodzie, skałach i organizmach żywych znajdujących się głęboko pod naszymi stopami, stwierdza uczona.

Warto w tym miejscu przypomnieć o badaniach, z których wynika, że działalność człowieka wpłynęła na ruch obrotowy Ziemi.

Zmieniamy nie tylko powierzchnię Ziemi. Wpływ człowieka widoczny jest głęboko pod powierzchnią